środa, 31 grudnia 2014

Szczęśliwego roku 2015!

Słuchajcie... Rok się za chwilę skończy, a ja Wam obiecałam post podsumowujący go. A teraz siedzę przed laptopem od kilkunastu minut i myślę nad tym, co napisać :D Ach, ten moment, gdy w końcu weźmie mnie jakieś "natchnienie". Zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)

No to jedziemy z tym koksem:

Źródło

Rok 2014 był dla mnie ważny. Jest wiele powodów, dlaczego właśnie takim był. Najważniejszym z nich jest jednak ten, że zaczęłam tworzyć z modeliny, a stało się to koło marca/kwietnia. Oczywiście będąc kilkuletnim dzieckiem również coś od czasu do czasu zrobiłam z tego materiału, ale były to jakieś marne figurki, kwiatuszki, a nawet kulki (tak, takie zwykłe utoczone kulki z modeliny i ugotowane :D ).



Na poważnie zaczęłam lepić z masy polimerowej coś koło maja i podzieliłam się z Wami tego pierwszym owocem, a mianowicie Ciasteczkowym Potworem z ciachem.  Mój styl lepienia był wtedy dosyć prosty,a to przez to, że skupiałam się bardziej na szczegółach, a nie na rzeczach wyższej wagi, jak np. masa, z której lepię.



Zaczynałam z modeliną Koma Plast. Na początku mojej przygody chciałam sprawdzić, czy "to jest to", czym chcę się zajmować w czasie wolnym. Służyła mi dobrze, jak na początek, ale szybko zapragnęłam czegoś lepszego. Koma Plast była dobrą masą, jednak okropnie się kruszyła, po wypieczeniu stawała się lekko przeźroczysta i taka jakaś "niepełna" pod względem koloru, jaki miała przed wypieczeniem, a poza tym czytałam opinie innych na jej temat i dowiedziałam się o niej wiele złego. Decyzję o kupieniu profesjonalnej masy podbił... nalot. Zielony, miejscami pomarańczowy i brązowy nalot. Coś jakby pleśń, na wypieczonej już modelinie w kolorze brązowym. Witać to było niestety na ziarenkach kawy, które przedstawiłam Wam w połowie maja... Na maksa się tego przestraszyłam.



O Fimo i Premo słyszałam od dawna. Nie chciałam jej kupować z powodu ceny. Wybierałam jednak pomiędzy wysokimi wartościami: życie w strachu przed koleją inwazją zielonego nalotu na modelinie kontra drogocenna masa bogów (czytaj Fimo i Premo). Wybrałam to ostatnie. Na pewnej stronce internetowej znalazłam masę mas ( taka gra słowna :D ) takich jak Cernit, Astra, Koma Plast i moje wymarzone dwie glinki polimerowe. Premo było o złotówkę tańsze od Fimo za kostkę, a słyszałam, że jest równie dobre co Fimo, a nawet lepsze, dlatego bez wahania "wrzuciłam" kilkanaście kostek do koszyka. Kupiłam też trochę Fimo - tak dla porównania. Obie masy się sprawdziły i do dziś z nich wykonuję moją biżu :) Razem z kostkami glinki plastycznej kupiłam Fimo Liquid, o którym od dawna marzyłam patrząc na polewy zrobione z jego użyciem na kanałach zagranicznych youtuberek i blogach modeliniarek.








W czerwcu otwarłam swój sklepik na Srebrnej Agrafce, ale portal nie przypadł mi do gustu, ale o tym za chwilę.

Kupiłam w hurtowej ilości koperty bąbelkowe B12.





Utworzyłam także stronkę na Facebooku, nazywającą się tak samo jak ten blog "Letterka Jewellery". Szybko uzyskałam nowe polubienia, a już w sierpniu liczba lików na stronie wyniosła 100! Oczywiście cieszyłam się i skakałam z radości :D Narysowałam sobie na kartce 100 kresek i wyobraziłam sobie, że każda kreska to jedna osoba. To było świetne uczucie, wiedzieć, że ludzie doceniają to, co robię :) W październiku nie wykazywałam tam żadnych znaków życia, ale już w listopadzie znowu byłam aktywną i starałam się dbać o stronkę.



Listopad był bardzo leniwym miesiącem. Wiadomo - rozpoczęły się wakacje. Pierwszego dnia tego miesiąca ogłosiłam dla Was pierwsze blogowe rozdanie. Ku mojemu zdziwieniu cieszyło się dużym powodzeniem, mimo, że było to "mini rozdanie" xD


Równocześnie z rozdaniem na blogu rozpoczęło się candy na Facebook'owej stronce. Również tu mnie nie zawiedliście i zgłosiło się sporo osób.


Przełomowym krokiem były także pierwsze zakupy na eBay'u. Na początku kupowałam takie w sumie nie potrzebne mi pierdołki jak patyczki Fimo w naprawdę dużych ilościach, nożyki do modeliny (coś w guście żyletek). Później kupiłam wykrawaczki, z których ciągle korzystam, a teraz czekam na pokrowce do telefonu. Tak, będę je ozdabiała! :) Jestem mega podjarana na samą myśl o ozdabianiu ich :D Z pewnością się z Wami podzielę efektami prac z  tymi wszystkimi etui ( to się jakoś odmienia? O.o ).


Sierpień nie był jakoś specjalnie aktywnym miesiącem. Ciarki przechodziły mnie za każdym razem, gdy pomyślałam sobie, że już za niedługo szkoła... A następne wakacje dopiero za miesiąc! ;_; Wśród tego całego przedszkolnego chaosu znalazłam chwilę na otworzenie butiku na DaWandzie. Butik sobie był, a przez długi czas nic w nim nie wystawiałam. Otworzenie butiku na DaWandzie dało mi nowe możliwości, których nie było na Srebrnej Agrafce np. wysyłka wszystkich kupionych przedmiotów w jednej przesyłce, ustawienie darmowej wysyłki wszystkich zakupionych rzeczy od wybranej sumy zamówienia, większe możliwości w opisie każdego z produktów, generowanie kodów rabatowych, połączenie fanpage na Facebooku z butikiem i wieeele innych. Poza tym na DaWandzie wszystko wygląda atrakcyjniej :)





Do szkoły wróciłam jak wiadomo we wrześniu. W pierwszy dzień tego miesiąca ogłosiłam drugie rozdanie na blogu, jednak zgłosiła się do niego zbyt mała liczba osób, aby zostały rozlosowane nagrody... 6 zgłoszeń (oszałamiająca ilość, tak, wiem -_- ), podczas gdy nagrody były aż 3... Czyli co? Miałam co drugą osobę zgłaszającą się obdarować ?! Nie wiem, co było powodem tak małej frekwencji :/ Zawiodłam się trochę na Was. Tyle pisania w poście rozdaniowym poszło na marne... Były dwie osoby, które pytały się o wyniki rozdania.  Także proszę o wyrozumiałość :)


Humor we wrześniu poprawiły mi jednak moje 14 urodziny. Było świetnie :D W domu przepyszny tort, przyjechała ciocia i wujek oraz dostałam nowy telefon. A w szkole dostałam kilka prezentów od koleżanek :)


Wrzesień był naprawdę miłym miesiącem. Działo się dużo fajnych rzeczy. W tym miesiącu byliśmy z klasą na 5-dniowej wycieczce w Kotlinie Kłodzkiej. Wyjazd był po prostu i-n-d-e-s-c-r-i-b-a-b-l-e !!! Nie obyło się oczywiście bez zdjęć i selfie :D Z wycieczki przywiozłam w sumie ok. 450 foteczek. Te mniej osobiste i personalne wstawiłam na bloga.


Październik i listopad uważam za najnudniejsze miesiące w całym roku. Niezbyt ciekawie było również na blogu i facebooku...  Serio - jak sobie te dwa miesiące przypomnę, to w sumie nie mam co o nich mówić czy pisać!

No i w końcu grudzień. Oczywiście tutaj wiele, wiele, wiele wszystkiego :D

Od 5 do 7 grudnia byłam na wyjeździe w Poroninie razem z chórem szkolnym. Dlaczego on nie mógł trwać dłużej, ja się pytam?! Był świetny! Ach, a jak sobie przypomnę jak plotkowałyśmy w nocy z dziewczynami obgadując wszystkie osoby z klasy :D A mój skład wygrał chórowy konkurs na najlepszego Mikołajowego bałwana! Mimo tego, że śniegu nawet w górach było niewiele, jakoś tak sprytnie wykorzystałyśmy bryłę śniegu i tylko doklejaliśmy do niej coś lub rzeźbiliśmy w niej. Nasz Mikołaj jako jedyny miał przerwę między ramionami a tułowiem :D A najdziwniejsze jest to, że to ja wpadłam na pomysł wyrzeźbienia tych przerw :DD Czuję się taka... pomysłowa :3 Został okrzyknięty jako "Mikołaj Budda" :D Hahaha...


Mikołaj u mnie był, ale nic nie przyniósł... Ale bez obaw! Zostawił karteczkę, że prezent przyniesie później :)

Wigilia. To najbardziej magiczny dzień w roku. Zresztą - na pewno nie muszę Wam tego wszystkiego tłumaczyć - to się po prostu czuje od początku życia. Niestety z każdym rokiem coraz mniej czuję ten nastrój :/ Prezenty były trafione, aczkolwiek troszkę ich mało xD Później oczywiście Boże Narodzenie i drugi dzień Świąt. Masakrycznie się objadłam :D

Drugiego dnia Świąt spadł w Krakowie na moim osiedlu pierwszy śnieg :) Moi młodsi, bo 5-cio letni bracia: Antek i Witek (bliźniaki), od razu widząc go wpadli na pomysł ulepienia bałwana ;D Trzeba im było dłuuugo tłumaczyć, że śnieg teraz się nie klei wystarczająco, a poza tym jest go w niewystarczających ilościach. Od tego dnia codziennie widzę jak spadają z nieba tysiące tych mikroskopijnych kryształków. zwanych płatkami śniegu :)

No i w końcu SYLWESTER :D Rok 2015 rozpoczynam u znajomych, piję Piccolo i jest świetnie :D Byle by tak do następnego Sylwestra :)

Źródło

A teraz trochę statystyk :DDD








Słuchajcie!
Nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń, no ale w końcu "Never give up" :D Także życzę Wam abyście w tym nowym roku 2015:
- nigdy się nie poddawali
- żyli marzeniami, ale pamiętajcie o tym, co na jawie :)
- odnosili sukcesy
- więcej natchnienia, inspiracji i chęci do każdego działania!
- typowo: zdrowia, szczęścia, hajsu
- i wszystkiego innego, czego chcecie <3

No cóż... Ostatni post w tym roku dobiega końca... Gratuluję osobą, które tu dotarły przemierzając cały ten post od samego początku :) I co? Niemożliwe?! A jednak! Już udało Wam się spełnić pierwszą pauzę z moich życzeń noworocznych :) Nie poddaliście się przy czytaniu tego długaśnego wpisu, a to już naprawdę coś :D Docencie mój trud włożony w napisanie tego posta. Pisałam go kilka godzin!

A teraz tak już bardziej poważnie.
Dziękuję moim stałym czytelnikom, a raczej czytelniczkom, bo chyba w grupie obserwatorów nie ma rodzynków. To właśnie Wy mobilizujecie mnie do pracy i dalszego lepienia i pisania. To niesamowite uczucie, wiedzieć, że są osoby, które mi zaufały...

Teraz tak banalnie i tradycyjnie wszystko podsumuję:

SZCZĘŚLIWEGO
NOWEGO ROKU 2015 !!!

1 komentarz:

  1. Szczęśliwego Nowego Roku Kochana! :)
    Aby przyniósł on wiele "modelinowych" zleceń i projektów, z których będziesz zadowolona! :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    nnatsuu.blogspot.com
    nnatsuuart.blogspot.com
    :) :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już tutaj trafiłeś, zostaw po sobie ślad :) Nie musisz pisać całych rozdziałów na temat konkretnych postów - wystarczy jedno zdanie, a na pewno zrobi mi się miło ^^ Z góry DZIĘKUJĘ :)

Moderuję komentarze, aby żadnego nie przegapić i dokładnie każdy przeczytać, dlatego nie zdziw się, jeżeli Twój komentarz od razu nie pojawi się na blogu :)

W sprawach nie związanych z postami piszcie tu: letterka.jewellery@gmail.com